Logopeda w przekonaniu wielu osób to specjalista, do którego chodzi się ze starszym dzieckiem, kiedy przejawia ono problemy z wymową głosek. Czy faktycznie tak jest? Zapytałam o to Annę Skibę, neurologopedę i autorkę poradnika „Kiedy zacznie mówić”.

Książki wspierające rozwój mowy dziecka.

Logopeda: co to za specjalista?


Zacznijmy od podstaw: czy logopeda i neurologopedą to ci sami specjaliści?

Anna Skiba*: Neurologopedzi częściej pracują z osobami z zaburzeniami mowy o podłożu neurologicznym. Logopedzi zaś częściej zajmują się pacjentami zdrowymi, chociaż zdarza się, że również diagnozują i służą wsparciem logopedycznym osobom z problemami neurologicznymi.
Trzeba też powiedzieć, że neurologopedzi mają więcej praktyki wynikającej z programu studiów, mają też więcej zrealizowanych przedmiotów. Dłużej studiują i mają bogatszy warsztat praktyczny wynikający z podstawy programowej.
Ale to nie znaczy, że logopedzi są gorzej wykształceni! Zdarza się, że niektórzy specjaliści mają więcej kwalifikacji niż neurologopedzi ze względu na to, że tak jak inni ludzie w różnych zawodach, czują większą lub mniejszą pasję do swojej pracy, chęć szkolenia się i doskonalenia swoich kompetencji.


W potocznej świadomości pomoc logopedyczną przypisujemy starszym dzieciom – takim, które już mówią. Czy faktycznie?
To jeden z bardziej szkodliwych stereotypów, bo nie ma dzieci za małych na wizytę u logopedy. To sprawia, że wielu rodziców czeka z wizytą u specjalisty aż dziecko skończy 3 lata. A dziecko potrzebuje wsparcia dużo wcześniej!


Przywołam tu kolejny stereotyp: pójdzie do przedszkola, to zacznie mówić.
Nie, bez odpowiedniego wsparcia nie zacznie mówić. I ma to swoje konsekwencje, bo trzylatek, który nie mówi, przeżywa trudne emocje. Nie jest w stanie komunikować się z otoczeniem. Jest mu bardzo trudno nawiązać kontakt z dziećmi, co może prowadzić do frustracji.


Jak temu zapobiec?
W pierwszej kolejności skonsultować się ze specjalistą. Lepiej dużo wcześniej sprawdzić, czy rozwój dziecka przebiega prawidłowo, żeby zapobiec ewentualnym trudnościom w przyszłości.

Wiele się mówi o pielęgnacji dziecka, zdrowej diecie, ale pomija się temat rozwoju mowy. Zgodzisz się z tym?
Na szczęście rodzice są coraz bardziej świadomi. Już nie tylko specjaliści wiedzą, że rozwój mowy dziecka przebiega etapami.
Od urodzenia dziecko komunikuje się z otoczeniem za pomocą krzyku, płaczu, wokalizacji. Najpierw maluch głuży, czyli wydaje nieświadomie dźwięki gardłowo-krtaniowe. W okolicy 6. miesiąca życia niemowlęta zaczynają gaworzyć, czyli świadomie naśladować dźwięki mowy, wypowiadają pojedyncze sylaby oraz ciągi sylab ma-ma-ma, ba-ba-ba, da-da-da itp.
Jeszcze przed pierwszymi urodzinami (ok. 8. miesiąca życia) niemowlęta zaczynają reagować na swoje imię, reagują również na komunikaty o zabarwieniu emocjonalnym. Są też wrażliwe na ton głosu dorosłego, odwzajemniają emocje rodziców, rozumieją proste pytania i polecenia słowne np. „Gdzie jest lampa?”, „Daj misia, piłkę, auto”, „Chodź do taty”, „Idziemy na spacer. Przynieś buty”.
Roczne dziecko wkracza w etap wyrazu i powinno wymawiać kilka słów, np. mama, tata, baba. Z kolei dwuletnie dziecko powinno łączyć słowa w proste zdania, np. „Mama oć”, czyli „Mama chodź”, „Tata brum brum”, czyli „Tata jedzie”.


W naszej rozmowie musi paść fundamentalne pytanie: kiedy dziecko zaczyna mówić?
Faktycznie to pytanie pada dość często, ale istotniejsze jest, aby dziecko rozumiało mowę innych osób (rozumienie wyprzedza mówienie), domagało się uwagi dorosłego i chętnie nawiązywało kontakt z bliskimi osobami (kontakt werbalny i niewerbalny), ale też świadomie komunikowało się, nawiązywało kontakt wzrokowy, naśladowało mowę i gesty, odwzajemniało emocje.
Jeśli jednak chcemy nadać odpowiedzi na to pytanie jakieś cezury, to warto pamiętać, że o ile mowa dwulatków jest zrozumiała zazwyczaj tylko dla najbliższego otoczenia i to najczęściej tylko w kontekście, tak mowa trzylatków powinna być zrozumiała dla wszystkich osób (w 3. roku życia zaczyna się okres swoistej mowy dziecięcej, który trwa do 7. roku życia).
Trzylatek co prawda nie wymawia poprawnie wszystkich głosek (nie wymawia poprawnie [s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż oraz r]), ale buduje zdania złożone, uczestniczy w rozmowach, swobodnie komunikuje się i prowadzi dialogi, zadaje pytania oraz odpowiada na pytania innych.


A gdy tego nie robi?
To sygnał alarmowy, który powinien zaniepokoić rodziców i skłonić ich do wizyty u specjalisty. Inne czerwone flagi, które warto skonsultować z logopedą lub neurologopedą, to:
• spanie z otwartą buzią,
• często rozchylone usta w dzień i w nocy,
• brak uśmiechu społecznego pod koniec 2. miesiąca życia dziecka,
• trudności ze ssaniem piersi,
• trudności z przyjmowaniem pokarmu z butelki,
• asymetria ułożeniowa oraz problemy z napięciem mięśniowym,
• trudności z gryzieniem i żuciem twardych pokarmów,
• wypluwanie kawałków jedzenia,
• przyjmowanie jedzenia wyłącznie w formie musów i papek,
• częste krztuszenie się podczas jedzenia, wymioty,
• nadmierne ślinienie się,
• trudności z połykaniem,
• język widoczny między dziąsłami i zębami,
• język ułożony nisko na dnie jamy ustnej,
• brak reakcji na imię ok. 8/9. miesiąca życia dziecka,
• brak gestu wskazywania palcem,
• brak kontaktu wzrokowego lub bardzo krótki kontakt wzrokowy,
• uboga mimika,
• brak naśladowania prostych gestów i zabaw np. pa pa na pożegnanie, bicie brawo, mniam mniam na jedzenie, aaaa na spanie.


To szalenie długa lista!
I zauważ, że wcale nie ogranicza się tylko do mówienia. Zachęcam, by rodzice zgłosili się z noworodkiem lub niemowlęciem do specjalisty wczesnej opieki logopedycznej w przypadku trudności z karmieniem piersią, karmieniem butelką lub rozszerzaniem diety. A to dlatego, że jedzenie ma ścisły związek z mówieniem, a w okresie noworodkowym i niemowlęcym tworzą się podwaliny pod prawidłowy rozwój mowy dziecka.
Pierwszym treningiem narządów mowy jest jedzenie, czyli ssanie, połykanie, nagryzanie, odgryzanie, gryzienie, żucie, a te funkcje kształtują się od urodzenia na bazie odruchowych reakcji oralnych, z którymi rodzi się dziecko. Maluch ćwiczy ssanie i połykanie już w okresie prenatalnym.


Jeśli jesteśmy już przy tak małych dzieciach, muszę zapytać o podcięcie wędzidełka, o którym tak dużo się ostatnio mówi. Czy rzeczywiście tak wiele dzieci potrzebuje zabiegu?
Nie każde skrócone wędzidełko języka (ankyloglosja) wymaga przecięcia. Zabieg chirurgiczny jest ostatecznością i nie powinien być wykonywany profilaktycznie, żeby zapobiec w przyszłości ewentualnym trudnościom z prawidłową wymową. Są różne typy skróconych wędzidełek, a każde z nich wymaga indywidualnej oceny.
Specjalista sugeruje potrzebę przecięcia skróconego wędzidełka języka z wyraźnym wskazaniem nieprawidłowości związanych z tą strukturą anatomiczną w zakresie:
• oddychania (dziecko oddycha buzią, ma uchylone usta, język układa się nisko między dziąsłami albo na dnie jamy ustnej),
• ssania (dziecko ssie krótko, nieefektywnie, często przerywa ssanie, sapie, szybko się męczy, szybko zasypia, nie przybiera na wadze lub mało przybiera),
• gryzienia i żucia (trudności z obróbką pokarmów stałych),
• połykania (dziecko krztusi się mlekiem, dławi, przerywa ssanie, połyka dużo powietrza),
• artykulacji (trudności z uzyskaniem prawidłowej pozycji spoczynkowej języka, problemy z prawidłową wymową, brak postępów w terapii logopedycznej).


W Twojej książce przeczytałam też mało znany fakt, że formą profilaktyki logopedycznej jest prawidłowa higiena nosa, uszu oraz jamy ustnej dziecka.
Rzeczywiście rodzice nie zawsze o tym wiedzą. Pamiętajmy jednak, że czysty i drożny nos umożliwia dziecku prawidłowe oddychanie (wdech i wydech nosem). Znaczenie ma też nauka wydmuchiwania nosa, bo dzieci często chorują, a katar utrudnia im oddychanie nosem i mówienie.
Wydzielina z nosa dostaje się też do uszu i zaburza prawidłowy odbiór dźwięków. Zalegający w przewodzie słuchowym czop woskowinowy utrudnia słyszenie, stąd trzeba usuwać jego nadmiar. W tym celu zbiera się woskowinę wyłącznie z małżowiny usznej, bez wkładania patyczków higienicznych do kanału słuchowego!


Wrócę jeszcze na koniec do książki „Kiedy zacznie mówić”, w której piszesz, że dziecko potrzebuje interakcji z rodzicami, żeby rozwijać mowę. Wytłumacz to, proszę.
Dziecko od urodzenia przygląda się twarzom rodziców, reaguje na dźwięki, które słyszy i przysłuchuje się rozmowom. Warto zatem jak najczęściej nawiązywać kontakt wzrokowy z niemowlęciem, reagować na jego mimikę, naśladować dźwięki maluszka, prowadzić z nim dialog mimiczno-wokaliczny.
W książce, o której wspominasz, są kody QR do filmów i zdjęć przedstawiających dialog mimiczno-wokaliczny oraz inne zabawy wspierające rozwój mowy dziecka.
Warto też pokazywać dziecku czarno-białe obrazki, zabawki i czytać książki, a także jak najczęściej układać malucha na brzuchu. Zabawy ruchowe kształtują bowiem siłę i napięcie mięśni całego ciała.
Robienie min, kląskanie, parskanie, cmokanie to również zabawy wspierające rozwój mowy dziecka. Polecam również zabawy słuchowo-ruchowe, np. kosi kosi łapci, idzie rak nieborak, sroczka kaszkę warzyła, wykorzystujące zmysł wzroku, słuchu i dotyku, a także zabawy naprzemienne „najpierw ja, potem ty”, np. uderzanie rączkami w bębenek, wrzucanie klocków do pudełka, rzucanie i łapanie piłki, zabawy w „nie ma i jest”, zabawa w „A kuku”, czyli zasłanianie i odsłanianie własnej twarzy, przykrywanie kocem zabawek i odkrywanie.

*Anna Skiba – mama, neurologopeda, autorka poradników dla rodziców i książek dla dzieci. Specjalizuje się we wczesnej interwencji logopedycznej. Od wielu lat zajmuje się diagnozą i terapią logopedyczną oraz neurologopedyczną dzieci z wadami wymowy oraz zaburzeniami komunikacji. Jest autorką publikacji dla rodziców oraz bestsellerowej serii książek dla dzieci „Na językach zwierząt”.

Wywiad przeprowadziła: Agnieszka Gotówka, Mamy w Sieci

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *