Kilka słów o smoczku

W pierwszych tygodniach życia u zdrowego noworodka urodzonego o czasie odruch ssania jest najsilniejszy. Ssanie odgrywa ważną rolę w pierwszych miesiącach życia dziecka. Oprócz funkcji odżywczej, jest przede wszystkim formą autoregulacji organizmu, zapewnia maleństwu poczucie bezpieczeństwa, łagodzi ból, koi, wycisza, uspokaja. Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP), w oparciu o najnowsze badania, zaleca ssanie smoczka w pierwszych miesiącach życia niemowlęcia, ponieważ zmniejsza ono ryzyko SIDS (Sudden Infant Death Syndrome). W przypadku karmienia piersią AAP zaleca dawanie smoczka dziecku dopiero po ustabilizowaniu laktacji. W niektórych sytuacjach (np. wcześniactwo, brak odruchu ssania, słaby odruch ssania), smoczek podaje się dziecku od razu po urodzeniu w celu stymulacji odruchu ssania umożliwiającego pobieranie pokarmu – A. Skiba „Rozwój maluszka w małym paluszku”. Niektóre noworodki mają ogromną potrzebę ssania i zazwyczaj oprócz piersi potrzebują również smoczka.

Kiedy odruch ssania słabnie i dlaczego?

Odruch ssania naturalnie słabnie około 6 – 7 miesiąca życia, w tym czasie intensywnie rozwija się ODGRYZANIE, GRYZIENIE, ŻUCIE związane ze zmianą diety na papkowatą, grudkowatą.

Kiedy odruch ssania zanika?

Pamiętajmy, że odruch ssania zanika naturalnie między pierwszym a drugim rokiem życia. Dziecko rozwija mowę, uczy się pionizować język i połykać z językiem wklejonym w podniebienie (prawidłowy sposób połykania). W tym czasie kształtuje się zgryz, pojawia się coraz więcej zębów, które ułatwiają dziecku gryzienie i żucie. Podtrzymywanie sztucznie odruchu ssania (tzw. przetrwały odruch ssania) szkodzi dziecku.

Logopedzi zalecają rezygnację ze smoczka przed 1. rokiem życia dziecka. Pożegnanie smoczka to jedna z trudniejszych rzeczy z jaką mierzą się rodzice. Im później, ty trudniej. Zachęcam rodziców do podejmowania prób stopniowego odstawiania smoczka, skracania czasu jego używania, odwracania uwagi malucha ciekawą zabawą, proponowania czegoś w zamian np. gryzaka. W tym trudnym czasie maluchy potrzebują zdecydowanie więcej bliskości niż zwykle, chcą więcej Mamy i Taty ❤️.
Nie ma jednego sprawdzonego rozwiązania dla każdego dziecka. Trzeba szukać, próbować i zawsze, fizycznie i emocjonalnie być blisko dziecka.

Wiem, że wśród czytających ten artykuł znajdą się osoby, które powiedzą: „Moje dziecko używało smoczka do trzeciego roku życia i nie ma ani wady zgryzu, ani wady wymowy”. Takie dziecko jest wyjątkiem, a jak wiadomo wyjątki się zdarzają. Z kolei regułą są dzieci, u których przetrwały odruch ssania sieje spustoszenie w buzi. Dowodem na to są gabinety logopedyczne pełne takich dzieci.

Co daje dziecku ssanie, czyli emocjonalna strona ssania?

Ssanie jest czynnością, która pobudza organizm do wydzielania tzw. hormonów szczęścia (dopamina, oksytocyna, serotonina), które są źródłem przyjemności, poprawiają samopoczucie. Dzieci szybko przyzwyczają się i utrwalają nawyk ssania. Ssanie pozwala wyregulować trudne emocje (np. strach, smutek, złość).

Zanim dasz dziecku smoczek, zastanów się, czy ono rzeczywiście tego potrzebuje?

Warto zadać sobie pytanie, co czuje dziecku? Czego naprawdę potrzebuje? A może potrzebuje uwagi, zabawy, czułości, bliskości? A może czuje się zmęczone, rozdrażnione i potrzebuje ciszy, spokoju? Obserwacja, uważność w relacji z dzieckiem, próby odczytywania komunikatów, które wysyła maluch oraz poszukiwanie innych sposobów na radzenie sobie z  emocjami to sposoby, które mogą pomóc w wielu trudnych sytuacjach.  Rozpoznając prawdziwe przyczyny zachowania dziecka, jego potrzeby i emocje, dbamy o jego prawidłowy rozwój emocjonalny. Chcemy, żeby w przyszłości umiało rozpoznawać swoje emocje i wyrażać je w społecznie akceptowany sposób. Być może u niemowlęcia sprawdzi się noszenie, kołysanie, śpiewanie, masowanie, przytulanie, a u starszego dziecka nazywanie emocji, wyjaśnianie, rozmowa, dialog. Wystarczy odrobina cierpliwości i refleksji (piszę to nie tylko jako specjalista, ale przede wszystkim jako mama). Kiedy zawiodą wszystkie inne sposoby, to zawsze zostaje smoczek, jednak warto traktować go jako ostateczność.

Opracowanie: mgr Anna Skiba, mama Aleksandra, neurologopeda kliniczny, specjalista wczesnej interwencji logopedycznej. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *